WRCLW zaprasza Kraków!
Za nami Beerweek Festival. Trzecia edycja. Bardzo sympatyczna atmosfera i każdego dnia coraz lepsza pogoda i niekończąca się kolejka. Wiele pytań o piwa i plany. Most WRCLW-KRK przez trzy wieczory świecił pełnym blaskiem. Nasze stoisko było pierwszym, które przyciągało po wejściu na teren kameralnego stadionu Cracovii – http://www.facebook.com/BrowarStuMostow/photos/a.482485215213862.1073741828.478718552257195/1192159357579774/?type=3&theater
Nie będziemy pisać o piłce 🙂 ani o pogodzie, która w dwa pierwsze dni skutecznie trzebiła frekwencje. Ciekawsze są refleksje na temat formuły festiwalu i tego jak postrzegany jest z WRCLW. Formuła ma naszym zdaniem sens tylko wtedy kiedy bardziej otworzymy się na nowych klientów. Miłośnicy kraftu „mają to na co dzień”. Dlatego tak dobrze wszyscy mówią o WFDP, jego skali i o tym jak aktywnie nasze miasto promuje kraft.
Wiele razy słyszeliśmy, że ludzie we WRCLW i na Dolnym Śląsku dużo bardziej utożsamiają się z tym co lokalne. O tym się mówi w KRK i słyszeli to na pewno wszyscy. Nasza reprezentacja było silna, nie ma miasta w Polsce, które wystawiałby taką reprezentacje na każdym praktycznie Festiwalu. Brawo WRCLW!
Piwny Kraków rozwija się dobrze. W Krakowie działa dziś już 5 browarów i 8 multitapów. Można dodać tu działalność Tomasz Jabłońskiego, początki kraftu w Krakowie i historię. W XIX działało w Krakowie było 6 browarów. Chyba dlatego słyszeliśmy pytanie: czy w Krakowie jest jeszcze miejsce na nowe browary?
Z perspektywy WRCLW, miasta w którym browarnicze tradycje mają 800 lat, odpowiedź byłaby jednoznaczna. Oczywiście, że jest miejsce. Może to specyfika Wrocławia, nazywanego kiedyś Małą Bawarią. Miasta gdzie liczba miejsc z wyszynkiem na początku XIX wieku liczyła 1200. Tak, to był jeden lokal na 50 mieszkańców. Jeszcze w latach 30. XIX w. ich liczba przekraczała setkę. Do końca wieku XIX było we Wrocławiu ok. 70 browarów. Korzenie i dobrą piwną tożsamość mamy bardzo mocną. Na tej podstawie mówi się, że „piwo we Wrocławiu było stałem elementem codziennego życia. Wizyty w piwiarni były częste i regularne”. To musiał być naturalny rytuał. Musimy to poczuć. Nie ma bowiem potrzeby by eksplorować rytuały czeskie czy brytyjskie. Małe browary, w tym restauracyjne, warzące na własne potrzeby muszą powstawać i we WRCLW musimy nie tylko trzymać za to kciuki. Musimy rozmawiać o tym i pomóc przywrócić normalność.
Ewolucyjnie wrócić do tego co we WRCLW było zawsze. My tak patrzymy. Czujemy, a na pewno pracujemy nad tym by czuć, łączność z tymi, którzy warzyli we WRCLW dobre piwo i raz na jakiś czas dokonywali pewnego wysiłku by jego jakość podnieść. Jesteśmy częścią tej historii. Ona jest jak sinusoida. Na razie bawimy się w historię ale walec tej ewolucji jedzie coraz szybciej. Jak to mówią, to dopiero początek!
Co do historii. Warto wspomnieć tu Salamandra – stary piwny zwyczaj i toast, który powstał we WRCLW na początku XIX w.. Zwyczaj kultywowany i praktykowany do dziś w czasie biesiad w kręgach niemieckich korporacji studenckich. Patrzymy z zaciekawieniem kiedy wróci. Kiedy wznieście ten toast by celebrować przyjaźń i szacunek.
Okazji w czerwcu dużo. Jedną z najważniejszych 8. Wrocławski Festiwal Dobrego Piwa. Na który zapraszamy gdziekolwiek jesteśmy, od Krakowa po Gdańsk, od Lwowa po Einthoven. Już za dwa tygodnie, do zobaczenia we WRCLW! 🙂